PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99390}

To właśnie miłość

Love Actually
7,6 263 386
ocen
7,6 10 1 263386
7,3 34
oceny krytyków
To właśnie miłość
powrót do forum filmu To właśnie miłość

Mogli z tego zrobić komedię obyczajową bez cukierkowych rozwiązań i bez patetycznej muzyki i film nie pozostawiałby niesmaku. A tak, końcówka przyprawia mnie o mdłości. O co chodzi z tym dzieciakiem? Dziewczynka ledwo znała jego imię i nagle zaczyna go całować i rezygnować z wylotu, tylko dlatego, że chłopak zagrał na perkusji i pobiegł za nią na lotnisko? To tak nie działa. I te genialne rady tego ojczyma... "Powiedz, że ją kochasz"- co za oryginalność! No na pewno to jest niezwykle zaskakujące, a jednocześnie uniwersalne wyznanie, które otwiera drzwi do wszystkich serc- wystarczy powiedzieć nieznanej dziewczynie, że się ją kocha i od razu się w tobie zakochuje… Moja ironia jest może trochę pokraczna, ale generalnie chodzi mi o to, że w życiu to nie jest takie proste, a wręcz taki tekst do prawie obcej dziewczyny zabija atrakcyjność chłopaka i raczej odstrasza..
Co do tego ojczyma, to kilka(naście) dni po pogrzebie żony zaczyna podrywać kobietę po występie syna zmarłej, a ten widząc to jeszcze się uśmiecha, a później go dopinguje do dalszych amorów… WTF? Trochę niesmaczne i jeszcze bardziej nierealistyczne. Nie mówiąc już o tym, że mały żałobnik zdaje się w ogóle nie przejmować śmiercią matki w najlepsze haratając na perkusji… Rzeczywiście świetny moment na rozpoczęcie nauki gry na głośnym instrumencie. Choć ogólnie Liam Neeson jest świetnym aktorem i tutaj również miło patrzy się na jego grę.
Dalej: wyznanie miłości przez Colina Firtha na oczach wszystkich ludzi w restauracji- po co to? Za słodko= kolejny atak mdłości.
Hugh Grant: fajna postać głowy państwa z ludzką twarzą, ale pocałunek na scenie teatru przy pełnej widowni- świąteczny obiad znów zaczął mi się cofać…
Nie do końca podobał mi się też wątek kolesia „zakochanego” w żonie kumpla- maniak, który miał obsesję na punkcie urody świeżej mężatki. Nie znał jej, nie gadał z nią, zachwycał się tylko, jaka jest ładna. I jeszcze na tej kartce wspomniał niby żartem, że będzie mu się podobać do czasu, aż zostanie starą brzydką babą- czy „to właśnie miłość”? Nie sądzę. A jej zdawało się podobać to, że obcy jej przyjaciel męża ma obsesję na punkcie jej urody. Normalna kobieta w prawdziwym życiu po obejrzeniu tej taśmy ze ślubu zareagowałaby nieco inaczej. Ładne kobiety wiedzą, że są ładne i nie robi na nich wrażenia to, że ktoś ma na ich punkcie obsesję i komuś podoba się ich ładna buzia i perfekcyjne ciało. „Wtf, jesteś chory, człowieku?”- mniej więcej tak widziałbym wiarygodną reakcję kobiety w tej scenie.
Powyższe elementy+ koszmarna patetyczna muzyka na końcu ciągną za nogi świetny film nieco w dół. Ale i tak pozostaje on dobrą produkcją. Najlepszy był oczywiście podstarzały zepsuty rockmen Harry, grany przez genialnego Alana Rickmana. Dla niego warto obejrzeć ten film. Bawił mnie też wątek tego nieporadnego anglika, który wyjechał do USA podrywać dziewczyny. Jego dalsze losy to zupełnie przerysowana historia, która mogłaby być jego snem, ale to nie wada, a urozmaicenie fabuły. Lubię happy andy, ale właśnie w takim groteskowym, a nie romantycznym stylu. Tak samo groteskowy jest wątek dwójki dublerów imitujących seks na planie. To kolejny plus tego filmu- fajny pomysł, zabawne sceny i ogólnie dobry komizm. Pozostałe dwie pary wprowadzają nieco dramatu obyczajowego i także chronią widza przed utonięciem w lukrze, do czego i tak na szczęście daleko jak na komedię romantyczną. Do tego wszystkiego mamy jeszcze zabawne dialogi i sceny, w ogóle dobry humor i niezły soundtrack, oczywiście oprócz muzyki na końcu.

ocenił(a) film na 8
raVadrian

1)Daniel dał Samowi taką radę, gdyż widział, że jako następne pokolenie ten ma szansę nie popełnić małego, ale jednak błędu w swoim zachowaniu ("Codziennie powinienem był mówić twojej mamie codziennie, że ją kocham, bo codziennie była wspaniała")
2)Daniel zapowiadał, że jeśli pojawi się Claudia Schiffer ("pozbędzie się Sama z domu, bo będą to robić ze wszystkimi pokojami w domu, razem z jego pokojem") - więcej o tym jest w scenach usuniętych, dostępnych na DVD od Universal i od Kino Świat), poza tym poznana kobieta uderzająco przypominała Claudię Schiffer (która tą kobietę grała)
3)To kiedy się zakochujemy, nie może zależeć od żałoby i tym podobnych czynników. Poza tym z miłością nie wygrasz
4)Cała portugalska scena miała na celu pokazanie otwartości ludzi z gorących, południowych obszarów naszego kontynentu, a dialogi z tej sceny należą do najlepszych w filmie (m.in. "On podobno chce zabić Aurelię!" "Super!" - paść ze śmiechu można).
5)Trochę za bardzo czepiasz się kwestii miłości Marka do Juliet (zwłaszcza, że sam na koniec powiedział do siebie "Dość tego!". Wyznał jej miłość i to mu wystarczyło. Nic więcej nie zrobił).
6)Harry to imię postaci odtwarzanej przez Colina Firtha. Stary rockman nazywał się Billy Mack i zagrał go Bill Nighy. Alan Rickman zaś zagrał nieświadomie zagubionego w uczuciach ojca rodziny i szefa firmy).
7)Twoja opinia na temat zakończenia filmu jest zwykłym przegięciem. Tłumaczenie dlaczego, zajęłoby mi dużo miejsca i czasu

Tyle z mojej strony. Możesz mi odpowiedzieć, ja jednak nie będę brał udziału w dalszej dyskusji, bo nie widzę sensu jej prowadzenia.

ocenił(a) film na 6
Shiloh

6) Faktycznie głupia pomyłka z mojej strony, mogłem dokładniej przyjrzeć się obsadzie. Dzięki za wyprowadzenie z błędu.
7) Bez obrazy, ale skoro nie chcesz podawać argumentów, to po co rzucasz na wiatr taką tezę? Nie bądźmy dziecinni :)
3) To, co napisałeś w tym punkcie jest demagogią i miałkim frazesem właśnie na poziomie typowych komedii romantycznych. Im mniej takiego syfu w filmie, tym jest lepszy.
1) Faktycznie taki był kontekst, ale to i tak bez sensu, bo kobieta, o której mówił była jego żoną, stałą partnerką, którą najwidoczniej autentycznie kochał. A ta dziewczynka nie była nawet dziewczyną tego chłopca. Praktycznie się nie znali i to było jakieś młodzieńcze zauroczenie. Ta rada miałaby sens w odniesieniu do człowieka w stałym związku, ale i tak to jest słodki banał.
2) Nie zwróciłem na to uwagi. W takim razie to nawet fajny element humorystyczny. Ale i tak po tak krótkim okresie po śmierci to nieco naciągane i niestosowne, o ile on naprawdę kochał zmarłą.
5) Czepiam się bardziej reakcji Juliet na tą „miłość”, a nie samego stosunku marka do niej
"Możesz mi odpowiedzieć, ja jednak nie będę brał udziału w dalszej dyskusji, bo nie widzę sensu jej prowadzenia." Wyluzuj, chyba za poważnie do tego podchodzisz ;) . Po prostu piszemy, co myślimy o tym filmie, każdy ma inny punkt widzenia, gust itd. Pozdro.

ocenił(a) film na 8
raVadrian

Jeszcze jedno. Prawda, postać Rickmana nazywa się Harry, choć to nie on jest tu starym rockmanem. Postać Firtha ma na imię Jamie. No ale tyle jest tu bohaterów, że nietrudno się pomylić (co wydaje mi się jednak dziwne w tej chwili, zwłaszcza że oglądałem ten film trzy dni temu).

ocenił(a) film na 8
raVadrian

Johanna nie zrezygnowała z lotu. Poleciała. wróciła po jakimś czasie, przecież witają się na lotnisku w ostatniej scenie. Poza tym, na zdziwienie Sama, że zna jego imię, odpowiada entuzjastycznie: "Oczywiście, że wiem!", co jak dla mnie wskazuje na to, że też się w nim podkochiwała.
Jego ojczym, no cóż... Z tego co można było wywnioskować, jego żona zmarła po chorobie, co, jakby nie patrzeć, dało mu więcej czasu na pogodzenie się z jej odejściem niż byłoby to w przypadku niespodziewanej śmierci. A poza tym, co do Claudii Schiffer, a raczej Carol, ja tam widzę tylko nawiązanie znajomości, która owszem, moglaby się przekształcić kiedyś w związek.

ocenił(a) film na 9
raVadrian

Nie dość, że niewiele zrozumiałeś, to zużyłeś na to sporo klawiatury ...

mak65

Czemu Ty człowieku wszystkich krytykujesz, bo mają czelność posiadać inny gust, inną opinię, inne zdanie od Twojego? Już to nie pierwszy komentarz, nie pierwszy film, pod którym atakujesz ludzi za odmienność. Za kogo Ty się uważasz? Za jakieś filmowe guru i wyznacznik jakości danego filmu? Ogarnij się chłopie.

ocenił(a) film na 9
krakus85

Krytykujesz mnie za to, że krytykuję - odmawiasz mi więc prawa do innego gustu i krytykujesz moje prawo do krytyki ...

mak65

Krytykuj, lub chwal, sobie filmy do woli według swojego gustu - masz takie prawo i nie piszę o tym - ale nie krytykuj, nie obrażaj i nie atakuj personalnie innych osób, bo mają odmienny gust, opinię i zdanie do Twojego. Pisz o filmach, nie o ludziach, którzy dzielą się swoją opinią. No prościej już nie potrafię.

ocenił(a) film na 9
krakus85

Na razie to TY mnie krytykujesz i atakujesz personalnie ...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones