Na początku chciałem napisać: "Równie tandetna co typowo amerykańskie komedie romantyczne" , ale patrząc na kraj produkcji
produkcja: USA, Wielka Brytania
dodałem słowo "inne".
Jednyym słowem - tandeta.
ta komedia romantyczna jak i równierz inne są o 100 razy lepsze od polskich pseudofilmów, ale niezmienia to faktu że to tandeta
Według Ciebie, ja mam odmienne zdanie. Ale cieszę się, że zgadzamy się chociaż w kwestii polskich produkcji ;-)
Oj tak. Polskich produkcji raczej nic nie przebije, ale Love Actually to całkiem przyjemny film, nie wybitny, ale równiez nie tak beznadziejny jak amerykańskie komedie romantyczne. Gołym okiem widać, że to zupełnie inny poziom.
Skoro tak twierdzisz... Mi się podoba ten film i dlatego go bronię, ale szanuję twoją opinię.
"O 100 razy lepsze od polskich pseudofilmów"
Mógłbym powiedzieć to samo o naszych filmach, mamie wiele dobrych produkcji lepszych od tej :)
A sam film przyjemnie się oglądało, jednak miejscami było za "cukierkowo i bajkowo", nie mniej jednak przyjemna komedyjka.
Niestety - zgadzam się.
Mocno pretensjonalny , cudownie pustorozrywkowy.
"Urozmaicone" słownictwo i niewyszukane sceny-prowokacje niewiele tu "ratują".
Więcej nie napiszę , bo sporo jest tu wielbicieli tego dzieła , których pozdrawiam i przepraszam.
Naprawdę - cenię sobie to wybaczenie , wszak trochę narozrabiałem .
Ale , aby zawiało optymizmem : "Notting Hill" którego p.Curtis jest scenażystą - o niebo lepsze ! (choć niżej punktowane - co dziwić nie musi).
Jednak każdemu typowi widowni coś się należy (tolerancja - to podstawa).